O mnie

O mnie

słów parę

cześć. Mam na imię Tomek i głównie fotografuję śluby. Jeśli sytuacja tego wymaga – tworzę 2- lub 3- osobowy zespół, na który składam się ja oraz inni, doświadczeni fotografowie. Bywa, że biorę żonę, która w pewnym momencie zamiast robić zdjęcia (a robiła to naprawdę nieźle) zabrała się za rodzenie dzieci. Udało się 3 razy i jakoś tak wyszło, że przeważnie jednak jako drugi fotograf jedzie Andrzej lub Michał. Przejrzeliście już pewnie pół internetu w poszukiwaniu fotografa na ślub – najpewniej macie już dość wszelkich artistic wedding photography napompowanych, pięknych okrągłych słów i pomarańczowych zdjęć. Też kiedyś siliłem się na Picture de la Paris, ale mieszkamy w Gliwicach, a Śląsk to nie stany i nie będę udawać malarza z Florencji zarzucając sobie apaszki na szyję i sepleniąc rrr. Mam na koncie prawie 200 ślubów, kilkadziesiąt eventów targowo-festiwalowych i mógłbym nosić ordery. Za odwagę, za poniesione rany i za to, co widziałem u niektórych kamerzystów (tak, tak, drodzy koledzy – ale wiemy, że fotografowie tez mają swoje za uszami) Wiemy, że ostatnią rzeczą, jakiej chcecie, to zrobienie ze swojego wesela planu zdjęciowego. Dlatego nie będę Wam układać dłoni i przywiązywać do drzewa abyście ładnie wyglądali. Nie umieszczę Was w wiaderkach ani nie przebiorę za słodkie ślimaczki. Nie będę kazać wychodzić z auta po 3 razy. Nie będziecie całować mamuni na pokaz, tylko dlatego, że ładnie wygląda to w kadrze. Zamiast tego pozwolę Wam cieszyć się tym dniem a sam zadbam, aby na zdjęciach wyglądało to jak z żurnala. Nie będę się narzucać, ale jeśli spytacie o radę – chętnie podzielę się doświadczeniem. Jak zobaczę, że sami pchacie się na minę – podpowiem, doradzę.
Przechodziłem przez to dwie setki razy (plus raz na swoim własnym ślubie) i wiem z dużą pewnością co i kiedy ma szansę się wydarzyć i kiedy łapać za aparat. A mimo to cieszę się jak dziecko jadąc na kolejne zlecenie, jakbym jechali pierwszy raz. Bo mimo, że scenariusz jest zawsze podobny – różnią się ludzie, miejsca, zaskakują mnie emocje. A ja staram się działać tak, aby ich nie burzyć. Jadę na wesele i tak też się nastawiam. Wyjmuję kijki z tyłka (swojego) i robię sporo (podprogowo) aby i Wam one wypadły. Robię to elegancko, w wyprasowanej koszuli i ładnych, czarnych butach, w muszce lub krawacie, które potem notorycznie gubię. Nie wpadnę do Was w koszulce polo w paski z dużym logo PHOTOGRAPHY na plecach. I uwierzcie mi, że to nie jest takie oczywiste (wiele już widziałem). Jakich klientów szukam? Takich, którzy nie robią z wesela stypy, nie działają wyłącznie pod dyktando przyszłej teściowej. Takich, z którymi będę się dobrze bawić pracując. Bo to jest warunkiem koniecznym dobrego materiału. Będę chciał z Wami zaszaleć. W ramach pewnych norm, lub nieco tym normom naciskając na stopę. A jak skoczymy w plener to pewnie skoczymy też na piwo. Bo nic nie jest tak przyjemne jak przerwa na piwko w plenerze odbywającym się w górach przy 30 stopniowym upale.

519 13 27 49